Odnoszę wrażenie, że ta pierwszorzędowa hybryda jest dosyć rzadkim okazem, stąd prezentuję ją jako drugą w kolejności, ale nie jest to jedyny powód.
To pierwsza roślina, którą przez prawie rok musiałem ratować przed odejściem do krainy nigdy nie zachodzącego słońca.
Gdy tylko zobaczyłem w sklepie internetowym jej kwiaty, wiedziałem, że muszę ją mieć.
Była droga, zapłaciłem za nią rachunek nieco ponad dwucyfrowy, ale teraz po prawie 2 latach stwierdzam, że był to niezwykle udany zakup.
Jest kapryśna, korzenie wypuszcza powoli i jeśli już, to nijak im trafić do podłoża.
Zachowują się tak jakby chciały sprawdzić czy chmury to przypadkiem nie wata cukrowa.
Na ten moment nie prezentuję rośliny w całej okazałości, musi minąć trochę czasu zanim na nowo obrośnie w liście chwały.
Mogę jedynie nadmienić, że są ciapate, ale ciapate na swój niezwykle niepowtarzalny sposób.
To chyba jedna z moich ulubionych roślin.
Kwitnie bardzo chętnie, pędy są niezwykle długie (do nawet 80 cm długości).
Rozgałęziają się i wydłużają a sama Phalaenopsis potrafi aż przewracać się pod naporem ciężkich, pachnących różanie kwiatów.
Jako, że jest to pierwszorzędowa hybryda P. schilleriana szepcze mi na ucho gdy ją głaszcze, że każde kwitnienie będzie coraz bardziej obfite.
Same kwiaty są niezwykle delikatne, ulotne.
Płatki kwiatu odwijają się do tyłu, co dodatkowo potęguje wrażenie ich ulotności czy też lotności.
Owiewane wiatrem sprawiają wrażenie jakby chciały opowiedzieć historię swojego lotu po życiowym nieboskłonie.
Samo kwitnienie także jest ulotne, trwało zaledwie kilka tygodni, ale nie dopuszczam do siebie myśli, że taka uroda tej rośliny.
Zwalam wszystko na nieodbudowany jeszcze do końca system korzeniowy.
Same korzenie są charakterystyczne dla schilleriany.
Jakby wyprasowane w kancik, wąskie i cienkie.
Bardzo chętnie rozgałęziają się, co dla reanimowanej rośliny daje dodatkową nadzieję na szybki wzrost.
Spójrzcie tylko na poniższe zdjęcia.
Kwiat wygląda jak zaczarowany.
Z drugiej strony z tym "nosem" wygląda trochę jak Gargamel albo zła wiedźma.
Brakuje mu tylko na nim brodawki ;)
A ten lubieżnie wysunięty język, ach ;)
Komentarze
Prześlij komentarz