Inna nazwa tej pierwszorzędowej hybrydy to P. Li Sun High.
Co by tu o niej napisać?
Na pewno nie jest to roślina kapryśna.
Kwitnie zadowalając się większą jak i mniejszą ilością światła (nie oznacza to, że możemy trzymać ją na półce nad łóżkiem).
Kwitnie to mało powiedziane, to prawdziwy demon.
Co rusz przedłuża bądź rozgałęzia któryś z trzech pędów ciesząc niemal stale kilkoma kwiatami.
Z moich obserwacji wynika, że wilgotność podłoża czy też otoczenia wokół rośliny nie ma większego wpływu na inicjowanie kwitnienia.
Testowałem już i podłoże stale lekko wilgotne i nieco przesuszane pomiędzy cotygodniowymi moczeniami.
Jest to bestia tak produktywna, że częściej kwitnie niż rośnie.
Przez grubo ponad rok ciągle tylko uśmiechała się do mnie kolejnymi kwiatami, dopiero teraz postanowiła wypiąć do mnie język - wytworzyć nowy liść.
Kwiaty pachną, nie jest to jednakże zapach intensywny.
Najciekawsze jest ich wybarwienie.
Oczywiście ilość kresek na płatkach jest zmienna, nie zmienia się jednakże jeden z najciekawszych spektakli, które zaobserwowałem u rodzaju Phalaenopsis.
Kreski po otwarciu kwiatu są po prostu brzydkie - czerwone.
Wraz z upływem czasu, zazwyczaj po tygodniu przybierają odcień pomarańczy by potem blednąć aż staną się żółte.
Zwiastuje to rychłe chlapnięcie kwiatu o podłogę.
Chęcią do kwitnienia i wielkością oraz kształtem liści czy też samą strukturą pędu roślina ta odziedziczyła najwięcej po tetraspisie, co jest niewątpliwie największą jej urodą.
Obecnie mozolnie przekwitają kwiaty prezentowane na zdjęciu, a roślina wiedząc, że za chwilę zostanie "goła" przedłuża już kolejne pędy.
Majstersztyk.
Nawet Madzia Gessler nie mogłaby jej się oprzeć.
W moich pieleszach roślina awansowała do rangi pułkownika wojsk powietrznych, wisi zatem w koszu na karniszu.
Pędom pozwalam swobodnie się zwieszać, co przy ich długości stanowi naprawdę ciekawy widok gdy patrzymy na roślinę z dołu.
Jeśli zastanawiacie się jaką hybrydę kupić, zwróćcie na nią uwagę.
Tetraspis i jego krzyżówki to niezwykle płodne rośliny, stale coś majstrują, czego efektem są piękne kwiaty.
Same zobaczcie, kochane dzieci matki ziemi.
Co by tu o niej napisać?
Na pewno nie jest to roślina kapryśna.
Kwitnie zadowalając się większą jak i mniejszą ilością światła (nie oznacza to, że możemy trzymać ją na półce nad łóżkiem).
Kwitnie to mało powiedziane, to prawdziwy demon.
Co rusz przedłuża bądź rozgałęzia któryś z trzech pędów ciesząc niemal stale kilkoma kwiatami.
Z moich obserwacji wynika, że wilgotność podłoża czy też otoczenia wokół rośliny nie ma większego wpływu na inicjowanie kwitnienia.
Testowałem już i podłoże stale lekko wilgotne i nieco przesuszane pomiędzy cotygodniowymi moczeniami.
Jest to bestia tak produktywna, że częściej kwitnie niż rośnie.
Przez grubo ponad rok ciągle tylko uśmiechała się do mnie kolejnymi kwiatami, dopiero teraz postanowiła wypiąć do mnie język - wytworzyć nowy liść.
Kwiaty pachną, nie jest to jednakże zapach intensywny.
Najciekawsze jest ich wybarwienie.
Oczywiście ilość kresek na płatkach jest zmienna, nie zmienia się jednakże jeden z najciekawszych spektakli, które zaobserwowałem u rodzaju Phalaenopsis.
Kreski po otwarciu kwiatu są po prostu brzydkie - czerwone.
Wraz z upływem czasu, zazwyczaj po tygodniu przybierają odcień pomarańczy by potem blednąć aż staną się żółte.
Zwiastuje to rychłe chlapnięcie kwiatu o podłogę.
Chęcią do kwitnienia i wielkością oraz kształtem liści czy też samą strukturą pędu roślina ta odziedziczyła najwięcej po tetraspisie, co jest niewątpliwie największą jej urodą.
Obecnie mozolnie przekwitają kwiaty prezentowane na zdjęciu, a roślina wiedząc, że za chwilę zostanie "goła" przedłuża już kolejne pędy.
Majstersztyk.
Nawet Madzia Gessler nie mogłaby jej się oprzeć.
W moich pieleszach roślina awansowała do rangi pułkownika wojsk powietrznych, wisi zatem w koszu na karniszu.
Pędom pozwalam swobodnie się zwieszać, co przy ich długości stanowi naprawdę ciekawy widok gdy patrzymy na roślinę z dołu.
Jeśli zastanawiacie się jaką hybrydę kupić, zwróćcie na nią uwagę.
Tetraspis i jego krzyżówki to niezwykle płodne rośliny, stale coś majstrują, czego efektem są piękne kwiaty.
Same zobaczcie, kochane dzieci matki ziemi.
To zdjęcia kwiatu świeżo po jego debiucie.
A tu już świadom tego, że niedługo jego dni będą policzone i zaliczy spotkanie z podłogą.
Komentarze
Prześlij komentarz