Poradnik dla nieporadnych cz. 1 - koszyczek robimy

Cześć, czołem!

Muszę Wam się do czegoś przyznać...

Rok temu zacząłem miewać nocne koszmary.
Budziłem się zlany potem i nie tylko J
Nawiedzały mnie okropne sny na jawie, wpadłem przez nie w alkoholizm.
Co jeśli miejsce na storczyki w końcu się skończy i dojdę do momentu gdy by kupić coś nowego będę musiał komuś sprzedać coś ze swojej kolekcji?
Nie chciałem pogodzić się z tą myślą.
Waliłem głową w ścianę i załamywałem w lamencie ręce.

Jako z natury uparta i nie uznająca porażki szkaradna bestia, jak to ja, wpadłem na pomysł.
To było moje pierwsze w życiu DIY.
Może nie licząc łuku, który skonstruowałem gdy byłem dzieckiem.  To, że strzały wystrzeliwałem na odległość 3 metrów nie miało wtedy znaczenia, byłem najszczęśliwszym bachorem w wiosce, zacząłem nawet marzyć o karierze generała w wojsku Chińskiej Republiki Ludowej.

Po wielu nieprzespanych nocach i setkach rysunków technicznych stworzyłem projekt koszyczka na moje parszywe storczyki.
Same konsultacje z nadwornym architektem Królowej Elżbiety II kosztowały mnie majątek, ale myślę, że było warto.
Satysfakcja ze stworzenia czegoś od podstaw jest jak ten pierwszy raz, kiedy z radością odkrywasz, że nie skończyłeś w swoich własnych spodniach J

A zatem do rzeczy, bo zaraz piany w piwie zabraknie.

Całkowity koszt produkcji własnego koszyczka marzeń nie jest duży, pokuszę się o podsumowanie na końcu tego postu.

Do własnoręcznej produkcji koszyczka potrzebujemy:     

  • Samego koszyczka, a jakże (ależ to było odkrywcze!).Powinien on być wyściełany folią przezroczystą, co zapobiegnie kapaniu wody na podłogę po moczeniu/opryskiwaniu roślin,
  • Tzw. kółka do breloczka/kluczy,
  • Łańcucha o długości około 50 – 70 cm, 
  • Haków do relingów kuchennych.





Z rzeczy, które przydatne będą do jego wykonania potrzebne nam będą 2 czyste ręce (może będziemy coś chcieli przekąsić podczas naszych prac, a trzeba jeść umytymi łapkami!), kombinerki.

Na sam początek bierzemy się za obróbkę łańcucha.
Sam zakup polecam w markecie budowlanym na dziale metalowym.
Są przeróżne – chromowane, satynowe, czarne czy złote.
Ważne by nie były grube i ciężkie, bo karnisz także ma swoje ograniczenia wagowe, a jeśli planujemy więcej koszyczków, nie ma sensu go zbędnie obciążać.
Polecam łańcuchy plecione, łatwo nam będzie rozłączyć ogniwa na poszczególnej jego długości a później… Zaraz sami zobaczycie.

Poniżej zdjęcie łańcucha.
Ja korzystam tylko z takich.
Są najprostsze we współpracy.
Ogniwa rozplatam i zaplatam po kilkusekundowej walce kombinerkami.




Dobrze.
Mamy już dwa równej długości łańcuchy, co dalej?




Jeden koniec każdego łańcucha zaczepiamy po przeciwległej stronie koszyczka.
Kupujemy wiklinowe bądź z tworzywa „wiklino podobnego”, mają zatem mnóstwo miejsc, w których możemy zaczepić nasz łańcuch.
Jeśli jego budowa nie pozwala na bezpośrednie jego połączenie z łańcuchem za pomocą wsunięcia go w oplot i zatrzaśnięcia kombinerkami, możemy połączyć go z koszyczkiem za pomocą wspomnianego kółeczka do breloczka.
Proste jak budowa polskiego mężczyzny.






A zatem mamy już koszyczek z przyczepionymi obustronnie łańcuszkami.
Teraz w ruch idzie kolejne kółeczko od breloczka, którym na górze szczepić musimy dwie końcówki łańcucha.
Rzecz banalnie prosta i zajmuje 3 sekundy.




Tak skonstruowana machina oblężnicza rodem ze średniowiecza potrzebuje jeszcze haka do zawieszenia na karniszu.
Tu przydaje się haczyk do relingów kuchennych.
Jest duży, w miarę ozdobny i wygięty w kształt litery S.
Zawieszamy go na karniszu, a na dole wieszamy nasz koszyk.





Prawda, że to proste?
Wykonanie pierwszego koszyczka może zająć kilkadziesiąt minut do kilku godzin ze względu na konieczność złapania tak zwanego bakcyla.
Jeśli wykonacie już kilka, czas potrzebny do stworzenia następnego to góra 10 minut.
Ja pokazowy robiłem z piwkiem w ręku na balkonie i nie zdążyłem nawet wypić całego (zapewniam, że nie zmarnowało się – poszedłem na chwilę do kuchni, dosiadła się Narzeczona i wyżłopała ukradkiem).

Jakie są koszty?
Koszyczek to od 10 do maksymalnie 20 zł.
Różnią się kształtami, kolorami, rozmiarami – stąd ta rozpiętość cenowa.
Kółka do breloczka – za 6 sztuk zapłaciłem około 3,60 zł (60 gr. za sztukę).
Łańcuch – metr to około 6 – 10 zł. Tych także mamy ogromny wybór.
Haczyk do relingów – kupuję po 6 sztuk w komplecie za 10 zł (1,50 zł za sztukę).

Używając niekoniecznie wyszukanych materiałów koszt całkowity stworzenia jednego koszyczka to około 20 zł.
Frajda ze stworzenia czegoś własnymi rękami (zwłaszcza jeśli do tej pory myślało się o sobie jak o ostatniej życiowej ofierze) jest naprawdę bezcenna.

Koszyczki, które stworzyłem własnoręcznie utrzymują się już na karniszach około 2 lat i do tej pory nie zdarzył mi się żaden przykry wypadek.
Mało tego, rośliny, którym zapewnimy wiszącą ekspozycję bardzo to docenią.
Moim zdaniem rosną lepiej niż te, które stoją na parapecie.
W ten sposób możemy także zamocować za firanką rośliny, które w słoneczne dni wymagają cieniowania, wyeksponować urzekające kwitnienie czy też prowadzić rośliny w sposób zbliżony do naturalnego (oczywiście z przymróżeniem oka) – wszak wieloletnie pędy u Phalaenopsis mogą mieć nawet 80 – 100 cm.
Nie musimy ich wszak wtedy podpierać na bambusowych tyczkach, pozwalamy im naturalnie zwisać.

Zobaczcie jak wygląda to w mojej sypialni - leżu zapierdzianego niedźwiedzia :)
Nie było dobrego światła (pojawia się jak pracuję na drugim końcu Warszawy), proszę uniżenie zatem o wybaczenie.




Mam nadzieję, że opisując swoją metodę natchnąłem kogoś do działania i pogłówkowania.
Najprostsze rozwiązania są zawsze najlepsze.
Jeśli macie jakieś inne ciekawe pomysły, prześlijcie je do mnie (koniecznie z dokumentacją zdjęciową), zamieszczę je na blogu.

Ps. Jeśli macie jakieś pomysły na drugą część Poradnika Dla Nieporadnych, piszcie.
Chętnie podsunę Wam moje pomysły.

Dzielenie się wiedzą to wielka przyjemność.


Komentarze