O kilku sprawach i cornu - cervi, co na niego czekoladowy dzieciak wołali

Siema pączki!

Kupiłem se dzisiaj pączusie w supermarkecie, nie wiem, co mi za przeproszeniem Przenajświętszej Panienki, odjebało!?

Paczajcie, pół paczki skończyło w moim rozepchanym układzie trawienno - smrodzącym.

Tak się źle żem poczuł, żem poczuł, że trzeba iść na rower i zrobić rundkę.
Standardowo przez kilka dzielnic stolicy w godzinach chorego, szczurzego szczytu.
Ludzie szczytują w korkach i przestają myśleć.
Wjeżdżają na pasy mając warunkowe w prawo i stoją, bo nie ma możliwości wyjechania.
W tym czasie Ty zapinasz rekord prędkości na nieoficjalnym Tour de Pologne - 40 km/h z górki i tylko modlisz się po cichu o pobicie rekordu prędkości zjazdowej.
Baran taki dalej stoi i zmusza Cię do ostrego hamowania, niemal do zera, bo trzeba delikwenta wyminąć.
Ile już razy ktoś wyjechał mi pod koła na przejeździe, na którym jestem uprzywilejowany i mam pierwszeństwo, nie zliczę.
Co najmniej 10 - 20 sytuacji na przejechaną trasę 36 km, jak dzisiaj.

Mój prywatny apel - nie zastawiajcie samochodami przejazdów na światłach.
Na ścieżce rowerowej nie mamy obowiązku zatrzymywania się i schodzenia z roweru.
Jak robisz trasę 40 - 50 km i to Twoje niemal ostatnie kilometry, takie zatrzymanie jest cholernie bolesne.
Trzeba się znowu rozpędzić, a jak nie masz już na to siły, to momentalnie znów opadasz z sił (jedziesz rozpędzony na wysokim biegu, start z takiego bez podniesienia się z siodełka jest niezwykle kosztowny dla mięśni czworogłowych ud).


Sorki za szczyptę prywaty, ale musiałem gdzieś wylać swoje żale.

Żeby już nie przedłużać, pochwalić się chciałem (bo jak inaczej to nazwać) kwitnieniem, które spędza mi sen z powiek.
Wstaję w środku nocy i przecieram łocy ze zdumienia - 4 pędy! "Burza" kwiecia.
A, że cornu - cervi stoi w kuchni, to i o lodówkę zahaczę.
Coś na ząb, potem wiem, że nie zasnę podekscytowany, to jeszcze browar chlup w dziup.


Tuptam koło niego niemal non stop, a on dalej wytwarza pąki kwiatowe.
Te małe Phalaenopsisy są niezwykle urokliwe i proste w obsłudze.

Kolor także niezwykle kaloryczny.
Przypomina mi piwo czekoladowe, które czasem pozwolę sobie kupić :)


Kwiaty aż chciałoby się schrupać!

Dużo pozytywnej energii dla Was pomimo mojego grzmiącego przekazu!
Najważniejsze jest by czuć się szczęśliwym.
Ja jestem mogąc hodować przeróżnej szczypty storczyki i pisząc o nich na blogu, robiąc im zdjęcia - jeszcze nigdy nie czułem się tak wolny od myśli o przytłaczającym dniu codziennym.

Zdrówka!












Komentarze

  1. A ja to myślałam ze resztki pączusiów zobaczę... gdzieś w tle... a tu same kwiecia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podczas pisania posta je dokończyłem, to te mini z lukrem.
    Odżałuję to jutro, ale dzisiaj niech żyje bal!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A te mini to można i 5 zjeść i jak jeden się liczy ;)

      Usuń
    2. Albo 50 i potem nie wiesz, gdzie się ze wstydu schować :)

      Usuń
    3. No tak... jak sie kupuje 50-ciopaki to tak jest :)

      Usuń
    4. Nie liczyłem, ale wago 250 g :)
      To jak ze 2 pąki :)

      Te może zdrowsze, bo bez najtańszego nadzienia marmoladowego po terminie ważności :)

      Usuń

Prześlij komentarz