Siemka Pączki!
Co Wy na kolejnego szczypiora w niezwykle energetycznych kolorach?
Zwala z nóg.
W dodatku niezwykle prosty w uprawie.
Jeśli męczycie się z Cattleyami i nie chcą Wam zakwitnąć, dla odmiany spróbujcie z uprawą takiego otóż cudaka.
Już we wcześniejszych postach opisywałem mój sposób uprawy szczypiorka.
Drobna Orchiata, ciasna doniczka, dużo słońca, werandowanie w okresie wakacyjno - letnim, ot i cała filozofia.
Bez przesuszania, przechładzania, spełnienia warunków co do ewentualnego fotoperiodyzmu.
Moczenie raz w tygodniu, w zimę przelewanie (Orchiata dłużej trzyma wilgoć).
Skusiłbym się na teorię, że to rośliny poniekąd prostsze w uprawie niż Phalaenopsis.
Są w dodatku niezwykle kompaktowe, w doniczce o średnicy 12 cm potrafią siedzieć niezwykle rozrośnięte rośliny.
Zawsze chciałem mieć piękne Cattleye, wszystkie na jakimś etapie sprzedawałem z powodu rozmiarów.
Rok dwa i te większe wychodziły z doniczek o średnicy 12 cm, przyrosty rozkładały się na boki, sięgały niekiedy 40 - 50 cm.
Nie chciałem do końca zrezygnować z uprawy Cattleyi, stąd mój wzrok przeniósł się na opisywane ostatnio na moim blogu tzw. szczypiory.
Szukam także Cattleyi miniaturowych, ostatnio mam bzika na punkcie walkeriana i różnych jest hybryd.
Nie zamęczam, nie podaję dodatkowych parametrów typu wilgotność, bo najważniejsza jest ta w doniczce, nie w powietrzu.
Wystawa wschodnia, południowa, zachodnia - w przypadku tych roślin każda się sprawdzi (byle nie północna, ale to przecież tak oczywiste...).
Kwitnienie oczywiście własne, na jednym ze zdjęć widać kolejny pęd kwiatowy z dojrzewającymi leniwie pąkami.
Zapraszam Was od oglądania zdjęć i życzę wielu obfitych kwitnień w najbliższym czasie.
Dziś moja kolekcja wzbogaciła się o Paphiopedilum Maudiae Femma, tryskam zatem pozytywną energią i Wam również życzę by nowe rośliny wprawiały Was w tak cudowny humor.
Co Wy na kolejnego szczypiora w niezwykle energetycznych kolorach?
Zwala z nóg.
W dodatku niezwykle prosty w uprawie.
Jeśli męczycie się z Cattleyami i nie chcą Wam zakwitnąć, dla odmiany spróbujcie z uprawą takiego otóż cudaka.
Już we wcześniejszych postach opisywałem mój sposób uprawy szczypiorka.
Drobna Orchiata, ciasna doniczka, dużo słońca, werandowanie w okresie wakacyjno - letnim, ot i cała filozofia.
Bez przesuszania, przechładzania, spełnienia warunków co do ewentualnego fotoperiodyzmu.
Moczenie raz w tygodniu, w zimę przelewanie (Orchiata dłużej trzyma wilgoć).
Skusiłbym się na teorię, że to rośliny poniekąd prostsze w uprawie niż Phalaenopsis.
Są w dodatku niezwykle kompaktowe, w doniczce o średnicy 12 cm potrafią siedzieć niezwykle rozrośnięte rośliny.
Zawsze chciałem mieć piękne Cattleye, wszystkie na jakimś etapie sprzedawałem z powodu rozmiarów.
Rok dwa i te większe wychodziły z doniczek o średnicy 12 cm, przyrosty rozkładały się na boki, sięgały niekiedy 40 - 50 cm.
Nie chciałem do końca zrezygnować z uprawy Cattleyi, stąd mój wzrok przeniósł się na opisywane ostatnio na moim blogu tzw. szczypiory.
Szukam także Cattleyi miniaturowych, ostatnio mam bzika na punkcie walkeriana i różnych jest hybryd.
Nie zamęczam, nie podaję dodatkowych parametrów typu wilgotność, bo najważniejsza jest ta w doniczce, nie w powietrzu.
Wystawa wschodnia, południowa, zachodnia - w przypadku tych roślin każda się sprawdzi (byle nie północna, ale to przecież tak oczywiste...).
Kwitnienie oczywiście własne, na jednym ze zdjęć widać kolejny pęd kwiatowy z dojrzewającymi leniwie pąkami.
Zapraszam Was od oglądania zdjęć i życzę wielu obfitych kwitnień w najbliższym czasie.
Dziś moja kolekcja wzbogaciła się o Paphiopedilum Maudiae Femma, tryskam zatem pozytywną energią i Wam również życzę by nowe rośliny wprawiały Was w tak cudowny humor.
Komentarze
Prześlij komentarz