Nastał taki dzień w życiu samozwańczego celebryty i chama niemytego nawet za uszami, że chciałby Wam pokazać roślinę, z której jest najbardziej dumny i którą niemalże ubóstwia na równi z jedzeniem pizzy z pepperoni, aż ociekającej tłuszczem. Ze sosikiem oczywiście.
Roślina ta występuje na Filipinach, na wyspie o tropikalnej nazwie Luzon.
Porasta gałęzie wysokich drzew.
To typowo ciepłolubny gatunek, który uwielbia wysoką wilgotność powietrza.
Temperatura, w której go uprawiamy niekoniecznie powinna spadać poniżej 20°C.
Zaaklimatyzuje się bez problemu i do niższych pokojowych, ale preferuje stanowiska ciepłe.
Nie oznacza to, że różnice dobowych temperatur nie są wskazane.
Wraz z połączeniem zmiany pory roku, a co za tym idzie wydłużającego bądź skracającego się dnia roślina podejmuje lub nie decyzję o wytworzeniu pędu kwiatowego.
To zjawisko tak zwanego fotoperiodyzmu - dnia krótkiego, dnia długiego.
Schilleriana bardzo często używana jest do hybrydyzacji, jako roślina mateczna przekazuje duży rozmiar kwiatów, chęć do kwitnienia, rozgałęzienia pędów kwiatowych, nie wspominając o liściach w ozdobny marmurek.
Marmurek ten ma także inne zadanie - chronić roślinę przed nadmiernymi skutkami działania promieni słonecznych.
Liście są ciemnozielone z szarymi, błyszczącymi marmurkowymi wzorami, delikatnie purpurowe na stronie spodniej.
Najdłuższy liść mojej rośliny ma 26 cm.
Kwiatostan jest zazwyczaj niezwykle długi, osiąga u rozrośniętych egzemplarzy nawet niemal metr długości, potrafi zakwitnąć kilkudziesięcioma, kilkuset kwiatami.
Moje zimowe kwitnienie nie będzie tak spektakularne, ale wszyscy wiemy jaką mamy teraz porę roku i ile słońca.
Roślina wytwarza rocznie nawet 3 kwiatostany, liczę na to, że na wiosnę zrekompensuje mi dzisiejszy wstyd.
Wielkość obecnych kwiatów to 6,5 x 5 cm (szerokość x wysokość).
W słońcu przy wyższych temperaturach przepięknie pachną.
Zapach jest delikatny, różany. Słodki.
Ważne by w okresie intensywnego wzrostu roślina miała stale nieco wilgotne, lecz przewiewne podłoże.
Wraz z nastaniem jesieni, później zimy moczenie jest mniej intensywne, ograniczam się do mocnego przelewania doniczki raz na 7 dni, zaprzestaję nawożenia.
Roślina bez problemu wytrzymuje ten okres dzięki grubym liściom, które efektywnie gromadzą wodę, należy jednakże uważać by jej zbytnio nie przesuszyć.
Zmniejszenie racjonowania wody ma wymiar czysto praktyczny - przy niższych temperaturach, w okresie spoczynku roślina pobiera korzeniami mniej wody, a jej z kolei nadmiar w podłożu sprzyja zagniwaniu wbrew pozorom delikatnych korzeni.
Schilleriana, stuartiana jest wrażliwa na zmianę warunków wzrostu - przesadzanie.
Staram się to robić w zupełnej konieczności.
Pozwalam także by roślina swobodnie wisiała w wiklinowym koszyczku, do którego wkładam doniczkę.
Dzięki temu uzyskuję piękny zwisający pokrój i jeszcze większy zwis pędu kwiatowego, który o każdej innej porze roku niż zima byłby wręcz obsypany kwiatami.
To tyle o roślinie, czas ją iście po królewsku zaprezentować.
W tym celu stworzyłem swój pierwszy slajd ze zdjęć i myślę, że będę ten trend na blogu rozwijał.
Może uda mi się kiedyś stworzyć nawet jakieś ciekawe video.
Pod nim tradycyjnie zdjęcia spod mojej cudownej ręki.
Piękny i super zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPiękna roślina i piękne zdjęcia :) Niech dalej tak zdrowo rośnie :)
OdpowiedzUsuń