Phalaenopsis Liodoro - sam nie spodziewałem się, że jeszcze kiedyś trafi pod moje strzechy.
Dostałem tą roślinę kilka miesięcy temu od Mamy, która doprowadziła ją do kiepskiego stanu i oddała mi bym pomógł ją uratować.
Wielka roślina, niemal bez korzeni posadzona została do małej doniczki wypełnionej Orchiatą o frakcji ok. 6 mm wymieszanej z seramisem - mój sposób na ukorzenianie roślin.
Dziś pokazała już swój pierwszy wdzięczny, nieśmiały uśmiech.
Dla takich chwil warto żyć :)
Gratulacje synek, potrafisz czynić cuda...
OdpowiedzUsuńUwielbiam Liodoro
OdpowiedzUsuńJest cudowne
OdpowiedzUsuńKocham liodoro
OdpowiedzUsuń