Phalaenopsis mariae to jeden z gatunków na punkcie, którego dostaję świra.
Szukam go obsesyjnie, kupuję siewki, ale rosną niestety opornie, powoli.
4 lata spędziłem na poszukiwaniach PEWNEJ mariae.
Boję się kupować niekwitnących, bo krzyżowane są niestety z bastanii od wielu lat (są łatwiejsze w uprawie).
W końcu zaryzykowałem i kupiłem niekwitnącą dużą roślinę.
Niestety z grzybem, którego by się pozbyć okroiłem połowę trzonu tuż po zakupie.
Roślina jest u mnie pół roku.
Od tego czasu nie rośnie, bo... nie ma jak. Infekcja sięgnęła trzonu przy liściu sercowym.
Liczyłem na keiki na którymś z pędów, niestety po kilku miesiącach grzyb znów się jakimś cudem uaktywnił i dalej ją żre.
Nie mam już nerwów by dalej walczyć.
W międzyczasie na pożegnanie roślina postanowiła, że zakwitnie i wkurzy mnie tym, że okazała się być bardzo udanym klonem, na jaki liczyłem.
Łudziłem się jeszcze, że będzie miała więcej cech bastianii i może jednak nie wpadnie mi w oko.
Teraz jestem załamany całą sytuacją.
Zrobiłem zdjęcia dla upamiętnienia chwili.
Prawda, że piękna?
Aż ciężko oderwać oczy od tego kwitnienia.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiękna, współczuję, też bym taką Marię chciała ;)
OdpowiedzUsuńZdradzisz, gdzie ją taką piękną nabyłeś? Może jeszcze coś z tej partii zostało?
OdpowiedzUsuń