Phalaenopsis Little One

Phalaenopsis Little One (Phalaenopsis japonica x Vandopsis parishii) zakwitła u mnie ponownie, po raz trzeci.

Na temat uprawy pisałem już wcześniej, dziś dołożę kolejne 3 grosze w kwestii przemyśleń po roku od napisania ostatniego tekstu.
Zainteresowanych wcześniejszą radosną twórczością zapraszam do tego postu Kliknij tutaj.

W ubiegłym roku po dość obfitym kwitnieniu na 2 pędach roślina zdołała wytworzyć zaledwie 1 liść przed okresem spoczynku, który zaczyna się około października i trwa do lutego.
Phal. Little One rośnie niesamowicie wolno, przy czym okres wegetacji skraca dodatkowo dosyć długotrwałe kwitnienie (kwiaty utrzymają się do zapewne co najmniej drugiej połowy kwietnia).
By przełamać ten impas postanowiłem w okresie jesienno - zimowym do moczenia dodawać 1/2 dawki preparatu Canna Biohrizotonic.
Czy pomogło? O tyle, o ile. Roślina przed wypuszczeniem pędu zaczęła przedłużać niektóre stare korzenie (do tej pory pierwszymi oznakami aktywności po zimie był aż i jedynie pęd kwiatowy).

Mój egzemplarz jest bodajże największym jaki do tej pory przyszło mi oglądać.
Liście osiągają obecnie do 20 cm długości i 5,5 cm szerokości.
Na zdjęciach w doniczce o średnicy 15 cm, świeżo po sobotnim moczeniu.






W tym roku kwiaty mają średnicę około 4,5 cm.
Należy wziąć poprawkę na to, że listki okółka nie otwierają się w pełni, przez co rozmiar ich byłby większy gdyby były w pełni wyprostowane.
Zdecydowanie nadrabiają wybarwieniem, które jest żółte w czerwone ciemniejsze i jaśniejsze cętki.
Niezwykle ciekawie kontrastuje z nimi warżka, w której mieszają się kolory brudnej bieli, żółtego i fioletu.
To wszystko zdaje się być niczym w porównaniu z zapachem jaki wydzielają w godzinach około południowych kwiaty. Jest cytrusowy, intensywny, wyczuwalny z 2-3 metrów.

Kwiaty utrzymują się kilka tygodni, przy czym kwitnienie rozciąga się w czasie - kwiaty nie otwierają się jednocześnie, a nawet z 7-8 dniową przerwą.
Przy czym i w samym ich rozchylaniu jest pewna magia. Magia liczona w dobach. Zajmuje im to nawet 2 dni!
Na pełen rozkwit tej Phalaenopsis czekam już niemal miesiąc.
Wszystko z nawiązką rekompensuje widok, który starałem się jak najlepiej ująć na poniższych zdjęciach.









Komentarze