Dendrobium Rainbow Dance

Miałem nic nie publikować, ale znalazła się chwilka i aparat w telefonie.

Dendrobium Rainbow Dance.

Kwitnie mizernie, bo i życie jego u mnie blade.
Całą zimę roślina spedzila w kartonie, do którego spadła z regału na parapecie.
Ja o niej zapomniałem, ona nie nadawała sygnału sos.
Bez wody, bez światła, bez nadziei.
Przypomniałem sobie o niej dopiero jak na wiosnę zaczęły się pierwsze prezentacje kwitnień tej krzyżówki.

Paczam i myślę "kurła, gdzieś chyba też miałem Rainbow Dance".
Przez tydzień myślałem, że to mogło mi się przywidzieć.
Przeszukałem całe mieszkanie.
Przegryzłem się nawet przez kosz na brudną bieliznę i nic.

Moczyłem akurat rośliny w pomieszczeniu gospodarczym przy mieszkaniu.
Wszystko, poza nimi na parapecie, ściśnięte tam jak biust w przymałym staniku.
Moje podejrzenie wzbudziły kawałki kory pod parapetem.
Nie żebym tam kiedykolwiek sprzątał, ale było jej po prostu za dużo jak na moje beztroskie bałaganienie.
I tak po nitce do Dendrobium.

Roślina zrzuciła niemal wszystkie liście, PSB były cienkie jak pierwszocenowe paluszki z Biedronki, ale wszystko z nią było ok.
Miała nawet młode przyrosty w kolorze niedomytych zębów (żółtawe, pozbawione chlorofilu).

Na dniach nieśmiało zakwitła, choć nie można o niej powiedzieć, że jest w pełni formy.

Taka historia.



Komentarze